sobota, 16 marca 2013

Epilog


 Beznamiętnym wzrokiem wpatrywałem się w zdjęcie uśmiechniętej Leny, które znajdowało się na nagrobku. Ono i złote napisy pod nim uświadamiały mi, że ona naprawdę odeszła.
Lena Szymańska.
Urodzona 1 października 1989 roku.
Zmarła 9 stycznia 2013 roku.
Przeżywszy 24 lata odeszła do grona Aniołów wraz ze swoim małym Aniołkiem.
Prosi o modlitwę.
Odeszła do nieba, bo tam jest jej miejsce. Zawsze była uczciwa, szczera, kochająca, przekładająca swoje dobro ponad innych.
-Lenka...- Zacząłem mówić zapalając znicz.- Spoczęłaś u boku swoich bliskich. Swoich rodziców i wujostwa- Omiotłem spojrzeniem cały grób rodzinny.- Siedzę tu teraz, modląc się do ciebie i do naszej córeczki. Minął już rok...Wiesz jak podle się czuje wiedząc, że to przeze mnie nie mogłaś cieszyć się z uroku macierzyństwa? Przepraszam, że ci to odebrałem. Przepraszam, że odebrałem naszemu dziecku możliwość pojawienia się na tym świecie. Byłem dupkiem. Nie mogę pogodzić się z tym, że nie ma cię przy mnie. Gdy budzę się rano nie widzę ciebie wtulonej w moje ramiona. Zamiast tego widzę jedynie puste miejsce. Żałuję, że nie mogę spojrzeć w twoje radosne oczy. Gdy wstaję z łóżka słyszę twój śmiech. Czyżbym dopiero teraz zrozumiał jaka byłaś dla mnie ważna? Wiem, że już to wiesz, ale nie jestem z Izą...Zerwałem z nią mówić jej o wszystkim. Kochanie, ja nie mógłbym z nią być po tym, co zaszło. Nie zasługuję na szczęście, choć chcę zacząć żyć od nowa. Bez was...Gdyby nie to, teraz bylibyśmy rodzicami. Chodzilibyśmy na spacery z małą, szykowalibyśmy się do ślubu. Naprawdę przepraszam, że przez moje błędy nie było ci dane tego przeżyć. Nie ma dnia bym o tym nie myślał. Nawet spowiedź nie pomogła. Nadal mam wyrzuty sumienia. I będę je miał do końca życia. Wiesz, że gdy dowiedziałem się o twojej ciąży chciałem się zabić i dołączyć do was? Może to byłoby lepsze rozwiązanie? Teraz byłbym z wami i Tam próbowałbym odkupić swoje winy. Jest mi tak strasznie przykro...- Mówiłem płacząc.- Lenka przepraszam cię z całego serca za wszystko. Za wszystkie krzywdy. Za to, że pojawiłem się w twoim życiu. Kocham cię skarbie. Ciebie i naszą córeczkę- Powiedziałem odchodząc.

 Szedłem chodnikiem trzymając dłonie w kieszeni czarnego płaszcza. Udałem się do parku. Otaczali mnie różni ludzie. Staruszkowie, zakochani, matki z dziećmi...
Rozmowa z Leną dodała mi sił. Wyrzuciłem z siebie wszystko, co chciałem jej powiedzieć dawno temu. Ona i nasza mała, której nie miałem okazji poznać na zawsze będzie żyła w mojej pamięci. Na zawsze pozostanie w moim sercu. Będzie tam przez wieczność. Będzie dawała mi znak, kiedy popełnię jakiś błąd i wtedy, kiedy zrobię coś dobrze. Wiem, że Lena nie potrafi się długo gniewać. Pewnie już mi wybaczyła. Taką miałem nadzieję. Ona była moją nadzieją na lepsze jutro. Zrozumiałem, że bez cierpienia nie można zaznać szczęścia. Ja po rozmowie z nią odzyskałem wewnętrzny spokój. Miłość dojrzewa, kiedy wszystko wydaje się być stracone. Będę kroczył przed siebie, naprzód życiu. Sprostam wszystkiemu, co stanie na mojej drodze. Z moim Aniołem Stróżem u boku. Z moją Leną...

KONIEC.



****

Witam ;*

I tak to się skończyło...I jestem z siebie dumna, że w ostatniej chwili nie zmieniłam zakończenia na szczęśliwe tylko doprowadziłam do końca w taki sposób, w jaki chciałam od początku :D

Nie wiem, co mam powiedzieć...Opinię pozostawiam Wam! ;)

Dziękuję, że byłyście i nadal ze mną jesteście. To cholernie duże wsparcie ;) 
Dziękuję za każdą opinię, za każdy komentarz, za każdą rozmowę ;)) Bez Was już dawno bym się poddała, ale wiem, że mam jeszcze dla kogo pisać ;)
Dzięki wielkie! <3

Pozdrawiam ;*